czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 31

                                                              *Z perspektywy Mary*
Ja i Harry byliśmy już w drodze do domu, mieliśmy sporo kilometrów do pokonania. Z obliczeń Hazzy wynikało że dojedziemy do domu około wieczora. Przez ten czas kiedy jechaliśmy , śpiewaliśmy piosenki które leciały w radiu i dużo rozmawialiśmy. Jechaliśmy już około 2 godzin.
- Harry , zatrzymaj się na stacji , muszę skorzystać z toalety. - powiedziałam
- Dobrze kochanie , stacja jest za 500 metrów - dodał chłopak po czym położył rękę na moim udzie .
- Ty to się lepiej zajmij zmienianiem biegów a nie moją nogą , koteczku - dodałam , po czym Harry
zamruczał.
Pięć minut później byliśmy już na stacji. Szybko pobiegłam do toalety a Harry poszedł do Starbucks. Tam kupił dwie kawy i jakieś ciastka. Po parunastu minutach ruszyliśmy , pogoda byłą strasznie zróżnicowana,  raz padała mżawka a raz świeciło słońce.
- Ciekawe czy tamci się ucieszą że wróciliśmy , wiesz to ma być niespodzianka-  dodałam
- Taa , z pewnością tak się za nami stęsknili. - dodał Hazza
Jechaliśmy z przepisową prędkością , w pewnym momencie z jakieś uliczki wyjechał rozpędzony samochód i wjechał wprost na nas. Mieliśmy wypadek...
Straciłam przytomność, niestety nie wiedziałam co się działo dalej. Gdy tylko ją odzyskałam , Hazza wszystko mi opowiedział. Gdy ten samochód w nas uderzył Harry szybko wybiegł z samochodu i zaczął wydzierać się na tamtego kierowce , który był pijany i odjechał z miejsca zdarzenia , na szczęście Harry zapamiętał rejestrację. Później tylko słyszałam , jak mnie wołał. Po parunastu minutach zobaczyłam przestraszoną twarz mojego chłopaka.
- Kochaanie ! Nic Ci nie jest ? Tak bardzo się martwiłem - powiedział chłopak rzucając mi się na szyje .
Styles zauważył że z brwi leci mi krew. Szybko poszedł do bagażnika i opatrzył mnie.
- bardzo mamy zniszczony samochód ? - zapytałam ledwo.
- Nie martw się samochodem , wracamy do domu. Po tym zderzeniu , spałam w samochodzie i niestety nie wiem kiedy dojechaliśmy do domu ale obudziłam się gdy byliśmy już na miejscu.
                                                         * Z perspektywy Jennifer*
Wieczór się zbliżał, na dworze było już ciemno . Wakacje szybko mijały , zostało raptem 2 tygodnie balowania. Wszyscy siedzieliśmy sobie we własnym gronie czyli ja i Josh oraz Tommo i Nathalie . Powoli zaczynaliśmy tęsknić za tamtymi głupolami . Aby o tym nie myśleć , postanowiliśmy sobie zrobić miły wieczór. Josh skoczył do piwnicy po wino a ja robiłam sałatkę gyros. Ze wszystkim pomagał mi jak zawsze rozbawiony Louis. Nathalie siedziała i pisała sms do kogoś.
- Do kogo tak piszesz? - zapytałam z uśmiechem
- A nie ważne, do koleżanki.- odpowiedziała
- Ciekawe jak tam u Horana i Sophie , pewnie Nialler zalany w 4 dupy dobiera się na weselu do biednej Sophie - powiedziała do wszystkich , wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
- Hmm, ciekawe co też słychać u Hazzy i Mary,  coś nie pisali do nas w ogóle. - dodałam
- Pewnie testują wytrzymałość wszystkich pokoi- krzyknął Josh z piwnicy
Wszyscy ponownie zaczęliśmy się śmiać. Po 15 minutach sałatka była gotowa , Josh też przylazł z butelką wina. A więc włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy " biwakowanie"
Wszyscy już byli zarumienieni od wina. W pewnym momencie pod dom podjechał jakiś samochód. Nikomu nie chciało się wstawać więc nie patrzyliśmy kto przyjechał. Potem otworzyły się drzwi. Do domu z krzykiem wleciał Harya po nim Mary. Rzucili się na nas i przytulaliśmy się.
- WRÓCILIŚMY ! - krzyknął Harry
Resztę wieczoru spędziliśmy na słuchaniu co się działo w górach i różnych takich .Oczywiście oboje zgodzili się napić z nami winka. Atmosfera w domu się rozkręciła i nie było już tak nudno.
Po godzinie Josh już zaczął wymiękać i zrobił " angielskie wyjście" czyli powiedział że idzie do toalety a poszedł do pokoju spać.
                                                      * Z perspektywy Nathalie*
Cały czas dostawałam smsy od tego chłopaka z basenu. W końcu poszłam się ubrać i umyłam zęby żeby nie było czuć że piłam wino , przebrałam się. Powiedziałam wszystkim że idę spotkać się ze znajomą.
Byłam dość skąpo ubrana , miałam na sobie marynarkę i krótką spódniczkę. Mieliśmy się spotkać przy barze " u Mike". Byłam już na miejscu . Czekałam chwile na Chrisa, pojawił się parę minut później.
- Witaj piękna - powiedział całując mnie w dłoń.
- Cześć- powiedziałam ozięble.
Nie miałam ochoty się z nim zobaczyć. Dobra uratował mi życie , podziękuje mu dzisiaj i niech spada. Te słowa cały czas chodziły mi po głowie.
Poszliśmy do restauracji "Criterion" . Zamówiliśmy jedzenie i zasiedliśmy do stołu.
Chłopak był strasznie gadatliwy , nie zbyt lubiłam takich ludzi . Prawie go nie słuchałam co mówił. 
Gdy wyszliśmy do restauracji , poszliśmy na spacer. Chris próbował złapać mnie za rękę ale się nie dawałam.  Później poprosiłam go aby odprowadził mnie do domu i tak też zrobił. 
Powiedziałam mu że " źle się czuję" .
Gdy staliśmy blisko domu , Chris przybliżył sie żeby mnie pocałować . Ja go odepchnęłam i poszłam do domu.
                                                                             * Z perspektywy Sophie*
Greg właśnie wchodził do domu swojej przyszłej żony, ja z Niallerem siedziałam w samochodzie. Horana już ponosiło bo jego ręce były wszędzie .  Prosiłam go żeby się ogarnął bo tu jest masa ludzi a jemu się na całowanie tam gdzie nie trzeba zachciało.  Pół godziny później z domu wyszli wszyscy . Greg był bardzo szczęśliwy a jego przyszła żona , miała śliczną suknie. 
- Jejku, jaką ona ma piękną suknie- powiedziałam z zachwytem
- Nie rozpaczaj , też się kiedyś z kimś ożenisz - odpowiedział Niall
- Tym kimś masz być ty? - zapytałam uśmiechając się . 
- Może - dodał Niall całując mnie w usta. 
Potem pojechaliśmy do kościoła. Tam przebywaliśmy około 2 godzin  , połowa rodziny płakała na przy przysiędze małżeńskiej , w pewnym momencie spojrzałam na Nialla. 
- ty szlochasz ? - zapytałam śmiejąc się. 
- Boże to takie piękne , a jeszcze rok temu był sam i się zamartwiał że będzie kawalerem . - dodał Nialler
Przytuliłam go i wróciliśmy do obserwowania ceremonii.
Po 2 godzinach wychodziliśmy z kościoła. Greg i Katy wyglądali pięknie,  byli tacy szczęsliwi. Wszyscy pod kościołem obsypali ich ryżem . Potem para młoda wypuściła gołębie i zaczęliśmy składać życzenia i dawać prezenty. Ja i Nialler kupiliśmy im wielofunkcyjny sprzęt dla przyszłych rodziców.
  Wesele miało odbyć się na starym zamku w Dublinie.
Gdy wszyscy byli na miejscu zaczęła się impreza i chlańsko. Cała rodzina dużo piła. Jak to Irlandczycy, prosiłam Niallera aby więcej tańczył niż pił. Powiedział że się postara. Dawno nie byłam na weselu więc chciałam się wybawić.  Najpierw tańczyłam z Niallem , potem z Gregiem , następnie z ojcem Nialla i jego ojczymem.  Praktycznie nie schodziłam z parkietu. 
Gdy tańczyłam z kuzynem Nialla , Jay'em , Irlandczyk podszedł do mnie i powiedział:
- Jestem w pokoju nr 33 , 4 piętro. Za 15 minut. Czekam. - powiedział tajemniczo i odszedł.
Ja przygryzłam wargę , skończyłam tańczyć. Poprawiłam biust i poszłam do niego...

                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz