niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 35

                                                          * Z perspektywy Sophie *
- A jeżeli , my.. zginiemy? Niall kocham cię . Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- powiedziałam po czym zaczęłam całować chłopaka.
- Nawet tak nie mów ! Wszystko będzie dobrze rozumiesz ?! - krzyknął Irlandczyk tuląc mnie.
W pewnym momencie... mieliśmy turbulencję. Samolot chwiał się na wszystkie strony, pasażerowie byli przerażeni. Na pokładzie samolotu rozpętał się chaos, nie wiedziałam co robić . Momentalnie wtuliłam się w Nialla i ścisnęłam jego dłoń. Bardzo się bałam .. bałam się że zginiemy , że to będzie koniec mnie i Nialla oraz że już nigdy nie zobaczę mojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy modliliśmy się abyśmy szczęśliwie przeżyli ten lot. Piloci i ich pomocnicy już od 30 minut starali się naprawić te usterki które powstały podczas lotu. Niestety silnik nadal nie reagował na polecenia jednostki. 
- Niall , jest co raz gorzej. - powiedziałam , po czym po moim policzku spłynęła łza.
- Uspokój się , wszystko będzie dobrze .- oznajmił dodając mi otuchy. 
Cały czas byliśmy w swoich objęciach. Do lotniska zostało nam jeszcze sporo drogi a z samolotem było coraz gorzej . Mimo tego Horan polazł do baru i zamówił hamburgera. 
- Co ty robisz ?! Jesz w takim momencie !- krzyknęłam
- Przepraszam , zgłodniałem ! - oznajmił Irlandczyk 
W Pewnej chwili zaczęło rzucać na boki samolotem , wszystko się przewracało a ludzie zaczęli panikować.
Potem wyszła stewardessa i oznajmiła : 
BĘDZIEMY PODCHODZIĆ DO LĄDOWANIA AWARYJNEGO . POWIADOMIMY PAŃSTWA O WSZYSTKIM. PROSZĘ ZACHOWAĆ SPOKÓJ.
Mało kto zwracał uwagę na to co powiedziała stewardessa , każdy bał się o swoje życie. 
-Nie spodziewałam się że takie coś może przydarzyć się akurat nam - pomyślałam ściaskając mocniej dłoń Nialla.
W Pewnej chwili Był jeden wielki Huk , nie wiem co się stało. Wszyscy krzyczeliśmy. 
- Niall , to chyba nasza ostatnia podróż. Kocham cię . - powiedziałam po czym film się urwał. ..
                                                          * Z perspektywy Mary *
Gdy wróciliśmy do domu zastaliśmy Jennifer i Josha masujących się na kanapie. Ten widok był dość dziwny ale w końcu mają do tego prawo . Harry był w kuchni i pił wodę więc ja szybko poszłam odstawić te wszystkie żele i zostawiłam książki w pokoju. Teraz przeglądałam etykietkę żelu pobudzającego zmysły. 
Postanowiłam rozpieścić Hazzę dzisiejszego dnia. Szybkim krokiem weszłam do łazienki , napuściłam wody do wanny i stworzyłam atmosferę , porozkładałam wszędzie płatki róż, zapaliłam świece i kadzidełka. 
Chwilę potem na usta nakładałam czerwoną szminkę aż nagle do pokoju wszedł Harry .
- Co się tutaj dzieje - zapytał słodkim ochrypniętym głosem
- To co widzisz , pamiętasz mieliśmy testować książkę. - powiedziałam całując Harrego w usta zostawiając na nich wielki ślad czerwonej szminki. 
- A zapomniałbym , masz to dla ciebie - powiedział Hazza dając mi reklamówkę.
Usiadłam na łóżku i otworzyłam paczkę. Wyjęłam z niej czarny koronkowy stanik , majtki oraz pończochy. Spojrzałam na Hazze i poleciałam się przebrać. Potem otworzyłam drzwi i stanęłam w progu . Harry dostał wytrzeszczu oczu. Leżał na łóżku i nie mógł wytrzymać . 
Podeszłam do niego , usiadłam na nim i zaczęłam całować go po szyi , twarzy zostawiając ślady moich ust. 
- Mary , nie znałem cię od tej strony - powiedział Hazzold uśmiechając się zadziornie. 
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz , koteczku - dodałam po cichu. 
Całowaliśmy się na łóżku aż w pewnym momencie rozległ się krzyk i wybiegliśmy bez zastanowienia na dół.
                                                          * Z perspektywy Jennifer*
Leżałam i rozkoszowałam się masażem który robił mi Josh. Istny raj, postanowiłam się częściej na niego obrażać bo tylko wtedy robi tak dobre masaże. Pare minut później skończyło się mizianko. 
- Włącz telewizje bo są wiadomości - powiedział Josh wyjmując szklanki i sok pomarańczowy z lodówki.
Po chwili włączyłam , wiadomości zaczęły się 3 minuty później . Oboje siedzieliśmy na kanapie. 
W pewnym momencie podali komunikat . 
SAMOLOT LECĄCY Z IRLANDII DO LONDYNU PŁONIE NA LOTNISKU LUTON. NIE WIEMY ILE OSÓB JEST POSZKODOWANYCH A ILE ZMARŁYCH. 
- Josh słyszałeś to ! W tym samolocie był Niall i Sophie !! Oni .. o boże !!- zaczęłam krzyczeć jak opętana i płakać.
- Josh nie wiedział co robić . Mary i Harry chodźcie tu szybko ! - krzyczał Josh
Po chwili zbiegli oboje , prawie nadzy . Mary była w jakimś seksownym stroju a Harry w samych spodniach. Nie pytaliśmy co robili, z resztą nie chcieliśmy wiedzieć co robili. Teraz nie było czasu na myślenie o tym .
Po kilku minutach gdy dowiedzieliśmy się co się stało . Wszyscy płakaliśmy w salonie, to nie była prawda, nie mogło to się przydarzyć. Po jakimś czasie zadzwonił telefon . Cała zapłakana odebrałam 
- Hallo ? 
- Czy ,.. czy to prawda że mój syn .. nie żyje ? - zapytała mama Nialla płacząc.
- Niestety tego nie wiem , zbieramy się na lotnisko . Jeżeli czegoś się dowiemy , zadzwonimy do pani. - powiedziałam szlochając.
W szybkim tempie zabraliśmy się do samochodu . Potem byliśmy już na lotnisku . Strażacy gasili wrak spalonego samolotu a ludzie wyciągali spalone ofiary . Tak dramatycznego widoku nigdy nie widzieliśmy. 
Wszyscy widzieliśmy jak ludzie niosą ciało jakiejś dziewczyny , która miała szarą kurtkę . Obok niej był chłopak w czarnej kurtce. Tak była ubrana Sophie i Niall... 
_________________________________________________________________________________
Proszę o komentarze :)

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 34

                                                         * Z perspektywy Mary*
Byliśmy w drodze do biblioteki miejskiej . Musiałam wypożyczyć parę książek , do nauki .
Harry postanowił że pójdzie ze mną po książki. Gdy ja szukałam pośród wielkich półek książek które były mi potrzebne , Harry gdzieś zniknął . Domyśliłam się że poszedł szukać jakiś książek.
W bibliotece było trochę ludzi. Szłam ze stertą książek do działu historycznego. W pewnym momencie od tyłu zaszedł mnie Harry i wepchnął w półki.
- Hazza , co ty robisz ? - zapytałam śmiejąc się .
- Jak to co ? - powiedział po czym zaczął mnie całować.
- Uspokój się , tu są ludzie . - powiedziałam oschle.
- Ale patrz, dam ci spokój jak zrobimy chodź jedną rzecz z tej książki - powiedział wskazując na książkę.
W ręku trzymał książkę pt " Sex Triki" , parsknęłam śmiechem na całą bibliotekę .
- Chyba żartujesz , możemy takie rzeczy w domu ale nie tu. Wypożycz ją a potem przetestujemy ją w domu . - powiedziałam ciągnąc Hazze za koszulkę w stronę biurka.
- Dzień dobry , chciałabym wypożyczyć te książki na 3 miesiące- zarzuciłam
- Dobrze, zapisałam to w pani karcie . Życzę miłego czytania. - oznajmiła pani bibliotekarka.
Po wyjściu z biblioteki przypomniało mi się że muszę jechać do drogerii. Oboje wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do galerii. Przy wejściu Harry założył czapkę i objął moją dłoń. Przez cały czas trzymaliśmy się za ręce. Nagle rozległ się krzyk i pisk . Do Harrego podbiegł stos fanek proszących o autograf i zdjęcia. Ja nie zwracając na to uwagi poszłam do Sephory. Aktualnie wąchałam orientalne olejki do kąpieli. Kupiłam je jak i żel do kąpieli pobudzający zmysły oraz balsam do ciała. Szybko zapakowałam to żeby Harry nie widział , właśnie wchodził do środka.
- O przypomniałem sobie o perfumach - powiedział
Chwilę potem sięgnął po jego ulubione perfumy Bleu De Chanel i poszedł do kasy . Później poszliśmy do Maca coś zjeść a następnie wróciliśmy do domu.
                                                        * Z perspektywy Jennifer*
Siedziałam na kanapie i obmyślałam wszystko odnośnie tej sytuacji z paparazzi.
W sumie to my powinniśmy go pozwać za naruszanie prywatności i robienie zdjęć bez zgody .
Josh siedział w piwnicy i grał na perkusji . Nasza piwnica w prawdzie nie wyglądała jak piwnica. Była tam dodatkowa łazienka , mini siłownia , pokój chłopców w którym mieli swoje instrumenty . Właśnie tam Josh uderzał w talerze.
- Wyżywasz się na tej biednej perkusji ? - zapytałam śmiejąc się .
- Chcesz się nauczyć coś grać ? Chodź usiądź na mnie to ci pokażę coś. - zaproponował .
Chwile potem uczyłam się wybijać rytm itp. Dość dziwnie się czułam siedząc na Joshu. Pod sobą miałam jego Devineconde którą doskonale czułam . Jednak grałam dalej .
Potem poszłam pobiegać na bieżni . Przebrałam się w sportowy strój i zaczęłam biegać . Najpierw powoli , potem przyśpieszyłam tępo. Po jakimś czasie , do siłowni wszedł Josh , po cichu , jednak ja wszystko słyszałam.
- Coś za wolno biegasz - powiedział przyciskając przycisk od przyśpieszenia bieżni.
- Zostaw to ! - krzyknęłam
Zaczęliśmy się szturchać aż w końcu spadłam z tego cholerstwa. Josh śmiał się w niebo głosy.
- wiesz co , na prawdę to takie śmieszne.. - warknęłam po czym człapnęłam drzwiami i poszłam do kuchni.
Za mną przybiegł Josh .
- Przepraszam , nie gniewaj się , kładź się , zrobię Ci masaż - powiedział .
Szybko wzięłam łyka wody , zdjęłam bluzkę i w samym staniku położyłam się na kanapie. Josh masował mnie aż do wieczora. Po godzinie do domu weszła Mary a po niej Harry.
                                                         * Z perspektywy Sophie*
Ja i Nialler lecieliśmy właśnie samolotem , zostało nam godzinę lotu . Teraz słuchałam muzyki a Horan jadł sałatkę z baru. Potem zaczęłam follować i tweetować do ludzi na twitterze. Po tym jak się dowiedzieli że ja i Niall jesteśmy razem przybyło mi ze 100 tysięcy followersów i z dnia na dzień jest coraz więcej.
- Nialler, kurde no chce już wylądować. - powiedziałam smerając go po policzku
- Jeszcze trochę , ale spokojnie jeszcze dzisiaj będziemy w naszym łóżku spać , znaczy.. - dodał .
Ja spojrzałam na niego tajemniczym wzrokiem. W pewnej chwili zaczęło się coś dziać na pokładzie samolotu. Do kabiny pilota ktoś cały czas wchodził i wychodził. Zaczęłam się bać.
W końcu został ogłoszony komunikat:
PROSZĘ PAŃSTWA , MAMY MAŁE USTERKI Z SAMOLOTEM , A NIESTETY POGODA ZACZYNA SIĘ PSUĆ. POSTARAMY SIĘ NAPRAWIĆ BŁĄD. PROSZĘ NIE WPADAĆ W PANIKĘ. JEŻELI COŚ BĘDZIE SIĘ DZIAĆ POWIADOMIMY PAŃSTWA.
- Niall , słyszałeś to ? - zapytałam ze strachem
- Tak , jestem obok, nie bój się.  - powiedział przykładając rękę do mojej .
- A jeżeli , my.. zginiemy? Niall kocham cię . Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- powiedziałam po czym zaczęłam całować chłopaka.
- Nawet tak nie mów ! Wszystko będzie dobrze rozumiesz ?! - krzyknął Irlandczyk tuląc mnie.
W pewnym momencie...
 _________________________________________________________________________________                                      
MILE WIDZIANE KOMENTARZE. :)      

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 33

                                                       * Z perspektywy Jennifer*
- Josh , słyszysz to? - zapytałam ze strachem
- Nie ? O co chodzi ? - odpowiedział ...
- Wydaje mi się że ktoś jest w naszym ogródku. Słyszę jakby ktoś tam chodził - powiedziałam po cichu.
Usłyszałam jakieś szelesty ponieważ w pokoju było uchylone okno. Josh od razu postanowił że to sprawdzi.
Nie chciałam zostawić go samego więc szłam za nim. Chłopak wziął latarkę założył kaptur i wyszedł ,ja zrobiłam to samo. Kierowaliśmy się po cichu i powoli w stronę ogrodu. Rzeczywiście , w ogrodzie był jakiś nie proszony gość.
- Przepraszam kim pan jest ? - zapytał Josh
Tajemniczy mężczyzna wybiegł z krzaków i zaczął uciekać , Josh pobiegł za nim . Okazało się że był to paparazzi który właśnie szarpał się z moim chłopakiem . Wcześniej też zrobił nam zdjęcia . Obawiałam się że nagrał to co robiliśmy w pokoju bo drabina była nie w tym miejscu co potrzeba.
W pewnej chwili niezrównoważony mężczyzna uderzył z pięści Josha. Chłopak nie wytrzymał , najpierw przywalił jemu a potem zniszczył aparat.
- Wypierdalaj skurwysynie - powiedział Josh kopiąc w dupę tego gościa.
- Jeszcze spotkamy się w sądzie ! Zniszczyliście mi aparat! - krzyczał paparazzi.
Oboje nie zwracaliśmy uwagi co krzyczał ten nieogarnięty facet. Szybko wsiadł do samochodu i odjechał . Natomiast my wróciliśmy do domu. Zrobiłam nam herbaty i smarowałam obolałe oko Josha.
- Kochanie , boli ? - zapytałam z troską
- Teraz boli ale myślę że jak pocałujesz to przestanie - odpowiedział Josh , uśmiechając się .
Później siedzieliśmy we dwójkę i dopijaliśmy herbatę a Devine trzymał kostkę lodu przy oku.
Po chwili znowu otworzyły się drzwi frontowe. Myśleliśmy że to ten paparazzi ale to była Nathalie która poszła spać .
                                                         * Z perspektywy Mary*
Gdy rano wstaliśmy zeszliśmy na dół. Na dole zauważyliśmy nie codzienny widok. Na kanapie spała Jennifer z Joshem. Gdy tylko zeszliśmy , obudzili się.
- Czemu tu śpicie ? - zapytałam
- A długa historia , mieliśmy w nocy mały incydent - odpowiedział Josh
- Zaraz, ty masz podbite oko - powiedział Hazza
- No bo to było tak ... - zaczął opowiadać Josh
Ja z Harrym nie mogliśmy uwierzyć . Szczerze powiem to nic nie słyszeliśmy , byliśmy tak zmęczeni że spaliśmy jak zabici.
Harry robił aktualnie jajecznice , ja natomiast zauważyłam że listonosz podjechał pod nasz dom . Założyłam ciapki i wyszłam po listy. Wyjęłam ze skrzynki dwa listy . Jeden to rachunek a drugi był do Josha.
- Masz list Josh - powiedziałam dając Joshowi kopertę
Po chwili Josh zaniemówił .
- To list , wezwanie do sądu . To ten paparazzi zgłosił sprawę. - powiedział oschle.
- No i co my teraz zrobimy , zniszczyliśmy mu aparat. - dodałam
- spokojnie , wygramy sprawę , wynajmę najlepszego prawnika. Luz. - powiedział Josh całując Jen w czoło.
Zasiadłam więc do śniadania które przygotował Hazzold. Jajecznica byłą wyśmienita.
- Mam nadzieje że wiecie że dzisiaj wieczorem zawita tutaj Nialler i Sophie- powiedziałam
- A no tak , to już dzisiaj . Ciekawe jak po weselu . - dodał Josh
Po śniadaniu ogarnęliśmy kuchnie i zabraliśmy się za szykowanie . Musiałam dzisiaj jechać do biblioteki po książki . Został niecały tydzień i musimy wracać Polski. Nie powiedziałyśmy jeszcze o tym chłopcom.
Byłam teraz w pokoju , ubierałam się w sweterek i rurki, do tego nałożyłam trampki i spięłam włosy w kucyka. Od tyłu zaszedł mnie Harry .
- Harry , przestań , nie teraz . - oznajmiłam odpychając chłopaka. Teraz mu się na całowanie zabrało - pomyślałam.
- Oj dobrze , zawiozę Cię do tej biblioteki - powiedział.
Po kilkunastu minutach pojechaliśmy..
                                                          * Z perspektywy Sophie *
Gdy tylko skroiliśmy się że ktoś jest w domu szybko ubraliśmy się i położyliśmy się na łóżku . Na początku udawaliśmy że śpimy , potem zaczęliśmy się śmiać.
Na górę do pokoju przyszła mama Nialla .
- Mam nadzieje że przynajmniej się zabezpieczacie , gołąbeczki. Waszą pracę słychać było na zamku w Dublinie. - powiedziała z uśmieszkiem mama Niallera
Oboje spaliliśmy buraka i okropnie się śmialiśmy.
- No to ładnie narobiliśmy , najpierw przyłapali nas tamci , a teraz twoja rodzina . Co za wstyd - powiedziałam
- A jaki tam wstyd. - warknął Nialler rzucając się na mnie .
- Nialler ! Rodzice są w domu przestań ! - krzyknęłam
Odwróciłam się do niego tyłem i poszłam spać , byłam zmęczona.
Wszyscy obudziliśmy się o 12 . Horan miał kaca , po domu łaził caly czas z butelką wody.
Całą rodziną zjedliśmy śniadanie .
- Mamusiu , my dzisiaj wyjeżdżamy , mamy samolot wieczorem do Londynu. - powiedział Nialler dolewając herbatki.
- Tak wcześnie ? zostańcie jeszcze trochę - powiedziałam pani Maura ze smutkiem .
- Musimy wracać ponieważ mamy próby do gali . - oznajmił chłopak
- Oczywiście wy macie zaproszenie na tą galę, będzie ona za tydzień , ale zadzwonię do was jeszcze - oznajmił chłopak.
Po śniadaniu przebraliśmy się i Niall zabrał mnie na mała wycieczkę po Mullingar. Bardzo podobało mi się to miasto . Koło godziny 14 pojechaliśmy na obiad do knajpki i na piwo . Po obiedzie wróciliśmy do domu i zaczęliśmy się pakować. Mama Nialla nie chciała żeby syn tak szybko wyjeżdżał , było jej bardzo smutno. Była godzina 17:35 za 25 minut mieliśmy samolot . Sprawdziliśmy czy wszystko mamy , pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko ...


PROSZĘ O KOMENTARZE . BARDZO MI ZALEŻY :) 

 

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 32

                                                           * Z perspektywy Sophie*
Zanim doszłam do pokoju numer 33 poprawiłam włosy i swoje atuty . Wiedziałam czego Nialler będzie ode mnie oczekiwał . Wesele nadal trwało , była już godzina 2 w nocy . Byłam już przy pokoju numer 30 , później stałam już przy drzwiach numer 33 . Wzięłam głęboki oddech i pociągnęłam za klamkę. W pokoju było ogromne łóżko , nikogo tam nie było. Lekki strach ogarniał moje ciało , ale nutka podniecenia je przewyższała . Powoli weszłam do pokoju, nie zamykając drzwi . Nagle na swoim ciele poczułam dotyk i ciepły oddech Niallera. Powoli zdejmował moją marynarkę , odwróciłam się i spojrzałam na niego . Wyglądał tak że miałam ochotę go rozebrać i zrobić to co potrzeba . Był tak seksowny , patrzyłam w jego oczy , błękitne , irlandzkie oczy które wodziły wzorkiem po moim ciele. W pewnej chwili Niall szepnął mi do ucha , a przez moje ciało przeszły ciarki :
- Wiesz co , możemy kochać się tutaj ale ja jednak wolę w domu . Wiesz że tam będziemy sami . - powiedział chłopak jeszcze bardziej mnie nakręcając.
- To chodźmy do domu. - odpowiedziałam delikatnie.
Zabraliśmy swoje rzeczy i wymknęliśmy się . Po 15 minutach byliśmy już pod domem , Niall zapłacił za taksówkę i ruszyliśmy. Chłopak zdążył otworzyć drzwi i rzucił się na mnie. Wpił się w moje usta i namiętnie całowaliśmy się już przy drzwiach od domu. Szybko zdjął marynarkę , wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam rozebrał mnie do naga i obserwował moje ciało , pierwszy raz miałam satysfakcję że zrobimy to w jego własnym rodzinnym domu, cóż za uczucie. W moim ciele gotowało się już , byłam rozpalona do czerwoności. Oboje byliśmy nadzy , Niall zabrał się za masowanie moich piersi i całowaniu całego mojego ciała. To było takie przyjemne, gra wstępna już trwała. Horan ochodził się delikatnie z każdym milimetrem mojego ciała. Za to go kochałam , był czuły i delikatny jak zawsze. Chwile potem Niall wszedł we mnie, nie zwracaliśmy najmniejszej uwagi czy Nialler użył gumek czy nie. Gdy po raz pierwszy to zrobiliśmy też nie użyliśmy. Nialler bardzo się starał , pchał raz szybciej , raz wolniej . Tak jak lubiłam , nasze nocne zabawy już trochę trwały . Około 2 godzin , na zegarku była 4:06 . Oboje zipaliśmy w pokoju i jęczeliśmy. Chyba cały Mullingar słyszał nas jak dochodzimy .
- Niall , ja już ! TERAZ ! - krzyknęłam
- Jeszcze chwilke kochanie , jeszcze ! - powiedział wycierając pot z czoła .
W pewnym momencie oboje ryknęliśmy i usłyszeliśmy że ktoś wszedł do domu ...
                                                         * Z perspektywy Mary*
Było już późno , marzyłam o gorącej kąpieli z Hazzoldem. Odstawiłam lampkę wina i skierowaliśmy się do łazienki . Hazza przygotował wodę , płatki róż oraz olejki i płyny spieniające. Cała łazienka pachniała orientalnymi zapachami . Dla podkręcenia atmosfery , chłopak zapalił kadzidełka . Powoli zdejmowałam z siebie ubrania , Harry zaszedł mnie od tyłu . Zaczął całować po szyji i zdejmować ubrania ze mnie , w pewnym sensie mnie wyręczył. Byłam naga , powoli wchodziłam do wanny napełnionej wodą. Hazzold wskoczył do wanny zaraz po mnie. Oboje siedzieliśmy na wprost siebie. Styles wysyłał mi brzydkie uśmieszki. W pewnym momencie przybliży się do mnie i zaczął całować po moim , nagim i mokrym ciele . Ja chichotałam. Cała rozłożona w wannie leżałam a Hazzold , on nie wiadomo co robił , cały czas wymyślał co innego. Po jakimś czasie zanurkował w wannie i poczułam jego głowie w okolicy mojego brzucha. Parsknęłam śmiechem.
- Harry przestań ! - krzyknęłam śmiejąc się.
- Grr jestem rekinek Hazzorek , ide ugryźć twoją rybcię - powiedział Harry
Ja śmiałam się i piszczałam w wannie. Chłopak oblewał moje ciało falą pocałunków i malinek. Gdy wyszłam z wanny byłam cała czerwona . Harry patrzył na moje nagie ciało i się wycierał . Gdy wyszliśmy z łazienki , poszliśmy na łóżko . Tam Hazza zrobił mi akupunkturę i wąchał moje ciało które pachniało różą . Po długich przyjemnościach poszliśmy spać.
                                                      * Z perspektywy Jennifer*
Wszyscy już poszli spać , więc ja też kierowałam się do pokoju . Josh spał już od paru godzin. Rozebrałam się i byłam w samej bieliźnie. Wparadowałam do łóżka , w pewnej chwili odwrócił się Josh i uśmiechnął się .
- My wcale nie idziemy spać - powiedział przygryzając wargę
- Josh!- krzyknęłam
Chłopak był pod kołdrą , obmacywał całe moje ciało , lizał mój brzuch i piersi . Jego dłonie wędrowały po całym moim ciele.
Szybko , skoczyłam na dół do lodówki po bitą śmietanę. Potem cała obsmarował mnie Josh i zlizywał jak głodna panda. Moje ciało drżało. Po jakimś czasie , przyszedł czas na masaż.
Josh swoimi zręcznymi rękami masował moje plecy , nogi , uda. Oraz stopy. Wie że bardzo to lubię .
Potem role się zmieniły , usiadłam na nim okrakiem i robiłam masaż jednocześnie czułam że jego Devineconda  się budzi . Po masażu , położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy oglądać Wstydliwe choroby.
Sikaliśmy ze śmiechu z problemów innych ludzi .
Po godzinie coś mnie zaniepokoiło.
- Josh , słyszysz to ? - zapytałam ze strachem
- Nie ? O co chodzi ? - odpowiedział ...



Rozdział 31

                                                              *Z perspektywy Mary*
Ja i Harry byliśmy już w drodze do domu, mieliśmy sporo kilometrów do pokonania. Z obliczeń Hazzy wynikało że dojedziemy do domu około wieczora. Przez ten czas kiedy jechaliśmy , śpiewaliśmy piosenki które leciały w radiu i dużo rozmawialiśmy. Jechaliśmy już około 2 godzin.
- Harry , zatrzymaj się na stacji , muszę skorzystać z toalety. - powiedziałam
- Dobrze kochanie , stacja jest za 500 metrów - dodał chłopak po czym położył rękę na moim udzie .
- Ty to się lepiej zajmij zmienianiem biegów a nie moją nogą , koteczku - dodałam , po czym Harry
zamruczał.
Pięć minut później byliśmy już na stacji. Szybko pobiegłam do toalety a Harry poszedł do Starbucks. Tam kupił dwie kawy i jakieś ciastka. Po parunastu minutach ruszyliśmy , pogoda byłą strasznie zróżnicowana,  raz padała mżawka a raz świeciło słońce.
- Ciekawe czy tamci się ucieszą że wróciliśmy , wiesz to ma być niespodzianka-  dodałam
- Taa , z pewnością tak się za nami stęsknili. - dodał Hazza
Jechaliśmy z przepisową prędkością , w pewnym momencie z jakieś uliczki wyjechał rozpędzony samochód i wjechał wprost na nas. Mieliśmy wypadek...
Straciłam przytomność, niestety nie wiedziałam co się działo dalej. Gdy tylko ją odzyskałam , Hazza wszystko mi opowiedział. Gdy ten samochód w nas uderzył Harry szybko wybiegł z samochodu i zaczął wydzierać się na tamtego kierowce , który był pijany i odjechał z miejsca zdarzenia , na szczęście Harry zapamiętał rejestrację. Później tylko słyszałam , jak mnie wołał. Po parunastu minutach zobaczyłam przestraszoną twarz mojego chłopaka.
- Kochaanie ! Nic Ci nie jest ? Tak bardzo się martwiłem - powiedział chłopak rzucając mi się na szyje .
Styles zauważył że z brwi leci mi krew. Szybko poszedł do bagażnika i opatrzył mnie.
- bardzo mamy zniszczony samochód ? - zapytałam ledwo.
- Nie martw się samochodem , wracamy do domu. Po tym zderzeniu , spałam w samochodzie i niestety nie wiem kiedy dojechaliśmy do domu ale obudziłam się gdy byliśmy już na miejscu.
                                                         * Z perspektywy Jennifer*
Wieczór się zbliżał, na dworze było już ciemno . Wakacje szybko mijały , zostało raptem 2 tygodnie balowania. Wszyscy siedzieliśmy sobie we własnym gronie czyli ja i Josh oraz Tommo i Nathalie . Powoli zaczynaliśmy tęsknić za tamtymi głupolami . Aby o tym nie myśleć , postanowiliśmy sobie zrobić miły wieczór. Josh skoczył do piwnicy po wino a ja robiłam sałatkę gyros. Ze wszystkim pomagał mi jak zawsze rozbawiony Louis. Nathalie siedziała i pisała sms do kogoś.
- Do kogo tak piszesz? - zapytałam z uśmiechem
- A nie ważne, do koleżanki.- odpowiedziała
- Ciekawe jak tam u Horana i Sophie , pewnie Nialler zalany w 4 dupy dobiera się na weselu do biednej Sophie - powiedziała do wszystkich , wszyscy ryknęliśmy śmiechem.
- Hmm, ciekawe co też słychać u Hazzy i Mary,  coś nie pisali do nas w ogóle. - dodałam
- Pewnie testują wytrzymałość wszystkich pokoi- krzyknął Josh z piwnicy
Wszyscy ponownie zaczęliśmy się śmiać. Po 15 minutach sałatka była gotowa , Josh też przylazł z butelką wina. A więc włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy " biwakowanie"
Wszyscy już byli zarumienieni od wina. W pewnym momencie pod dom podjechał jakiś samochód. Nikomu nie chciało się wstawać więc nie patrzyliśmy kto przyjechał. Potem otworzyły się drzwi. Do domu z krzykiem wleciał Harya po nim Mary. Rzucili się na nas i przytulaliśmy się.
- WRÓCILIŚMY ! - krzyknął Harry
Resztę wieczoru spędziliśmy na słuchaniu co się działo w górach i różnych takich .Oczywiście oboje zgodzili się napić z nami winka. Atmosfera w domu się rozkręciła i nie było już tak nudno.
Po godzinie Josh już zaczął wymiękać i zrobił " angielskie wyjście" czyli powiedział że idzie do toalety a poszedł do pokoju spać.
                                                      * Z perspektywy Nathalie*
Cały czas dostawałam smsy od tego chłopaka z basenu. W końcu poszłam się ubrać i umyłam zęby żeby nie było czuć że piłam wino , przebrałam się. Powiedziałam wszystkim że idę spotkać się ze znajomą.
Byłam dość skąpo ubrana , miałam na sobie marynarkę i krótką spódniczkę. Mieliśmy się spotkać przy barze " u Mike". Byłam już na miejscu . Czekałam chwile na Chrisa, pojawił się parę minut później.
- Witaj piękna - powiedział całując mnie w dłoń.
- Cześć- powiedziałam ozięble.
Nie miałam ochoty się z nim zobaczyć. Dobra uratował mi życie , podziękuje mu dzisiaj i niech spada. Te słowa cały czas chodziły mi po głowie.
Poszliśmy do restauracji "Criterion" . Zamówiliśmy jedzenie i zasiedliśmy do stołu.
Chłopak był strasznie gadatliwy , nie zbyt lubiłam takich ludzi . Prawie go nie słuchałam co mówił. 
Gdy wyszliśmy do restauracji , poszliśmy na spacer. Chris próbował złapać mnie za rękę ale się nie dawałam.  Później poprosiłam go aby odprowadził mnie do domu i tak też zrobił. 
Powiedziałam mu że " źle się czuję" .
Gdy staliśmy blisko domu , Chris przybliżył sie żeby mnie pocałować . Ja go odepchnęłam i poszłam do domu.
                                                                             * Z perspektywy Sophie*
Greg właśnie wchodził do domu swojej przyszłej żony, ja z Niallerem siedziałam w samochodzie. Horana już ponosiło bo jego ręce były wszędzie .  Prosiłam go żeby się ogarnął bo tu jest masa ludzi a jemu się na całowanie tam gdzie nie trzeba zachciało.  Pół godziny później z domu wyszli wszyscy . Greg był bardzo szczęśliwy a jego przyszła żona , miała śliczną suknie. 
- Jejku, jaką ona ma piękną suknie- powiedziałam z zachwytem
- Nie rozpaczaj , też się kiedyś z kimś ożenisz - odpowiedział Niall
- Tym kimś masz być ty? - zapytałam uśmiechając się . 
- Może - dodał Niall całując mnie w usta. 
Potem pojechaliśmy do kościoła. Tam przebywaliśmy około 2 godzin  , połowa rodziny płakała na przy przysiędze małżeńskiej , w pewnym momencie spojrzałam na Nialla. 
- ty szlochasz ? - zapytałam śmiejąc się. 
- Boże to takie piękne , a jeszcze rok temu był sam i się zamartwiał że będzie kawalerem . - dodał Nialler
Przytuliłam go i wróciliśmy do obserwowania ceremonii.
Po 2 godzinach wychodziliśmy z kościoła. Greg i Katy wyglądali pięknie,  byli tacy szczęsliwi. Wszyscy pod kościołem obsypali ich ryżem . Potem para młoda wypuściła gołębie i zaczęliśmy składać życzenia i dawać prezenty. Ja i Nialler kupiliśmy im wielofunkcyjny sprzęt dla przyszłych rodziców.
  Wesele miało odbyć się na starym zamku w Dublinie.
Gdy wszyscy byli na miejscu zaczęła się impreza i chlańsko. Cała rodzina dużo piła. Jak to Irlandczycy, prosiłam Niallera aby więcej tańczył niż pił. Powiedział że się postara. Dawno nie byłam na weselu więc chciałam się wybawić.  Najpierw tańczyłam z Niallem , potem z Gregiem , następnie z ojcem Nialla i jego ojczymem.  Praktycznie nie schodziłam z parkietu. 
Gdy tańczyłam z kuzynem Nialla , Jay'em , Irlandczyk podszedł do mnie i powiedział:
- Jestem w pokoju nr 33 , 4 piętro. Za 15 minut. Czekam. - powiedział tajemniczo i odszedł.
Ja przygryzłam wargę , skończyłam tańczyć. Poprawiłam biust i poszłam do niego...

                               

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 30


                                                         *Z perspektywy Nathalie*
Zostałam obudzona dość wcześnie. Zadzwonił do mnie chłopak który uratował mnie na basenie. Tommo jeszcze spał więc po cichu odebrałam dzwoniący telefon i poszłam do kuchni.
-Halo? -Zapytałam
-Cześć, mam nadzieję że Cię nie obudziłem?- zapytał chłopak śmiejąc się.
-w zasadzie to mnie obudziłeś , ale nic nie szkodzi - dodałaś.
- Słuchaj , możemy się dzisiaj spotkać, może poszlibyśmy do kina lub do kawiarni? -zaproponował
Nie bardzo podobało mi się to wyjście z nim , bo on nie wiedział że Louis jest moim chłopakiem. Ale zgodziłam się. Umówiliśmy się na 15 w parku. Jennifer z Joshem jeszcze spali. Nie chciało mi się spać więc zaczęłam robić śniadanie dla wszystkich. Wyjęłam z lodówki mleko , jajka i dżem wieloowocowy. Miałam w planach upieczenie naleśników. Wszystkie potrzebne składniki były już w misce. Zaczęłam więc miksować zawartość miski. W pewnym momencie poczułam czyiś dotyk na ciele. To był Lou. Całował mnie po szyji a ja nie mogłam dokończyć miksować.
-Witaj królewno, co tworzysz? - Zapytał , wkładając mi rękę pod koszulke.
- Ee, naleśniki. Weź te łapska, gdzie się ładujesz z nimi ! - Krzyknęłam
Chwile potem Tommo się ogarnął i włączył TV .
- Louis wyłącz tą telewizje ! Dzisiaj jest sobota, trzeba posprzątać w domu. Ciekawe co słychać u Sophie i Horana, później do nich zadzwonimy :) - powiedziałam
15 minut później śniadanie było gotowe. Zapach naleśników z dżemem i karmelową polewą rozchodził się po całym domu. Zapach pyszności dochodzących z kuchni szybko zwołał Josha i Jen na dół.
-No cześć , jak się spało? -zapytał Lou , natomiast ja nakładałam jedzenie.
-spało się dobrze, ale obudziła mnie śmieciarka! Znowu się zaczęło a było trochę spokoju!- warknęła zdenerwowana Jennifer.
Chwilę potem wszyscy konsumowaliśmy pyszne śniadanko..
                                                           *Z perspektywy Mary*
To był nasz ostatni dzień w górach. Była sobota , Hazza obliczył że droga powrotna zajmie nam dużo czasu więc w domu będziemy na niedzielę.
- Szkoda że dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy - powiedziałam do Hazzy
- No niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Musimy jechać bo przez ten tydzień mamy próby do gali Peoples Choice Awards.- oznajmił Hazza
- Kiedy będzie ta gala? -zapytałam
- Za równy tydzień , oczywiście idziesz ze mną jak i reszta dziewczyn. Muszę ci kupić kreację - zarzucił Harry.
Byliśmy już po śniadaniu, u nas znowu padał śnieg, termometr wskazywał temperaturę -15 stopni Celsjusza. Było bardzo zimno. Napaliliśmy więc w kominku i zaczęliśmy sprzątać aby na następny przyjazd tu , było czysto. Całe sprzątanie zajęło nam jakąś godzinę. Potem naszykowaliśmy się i pojechaliśmy jeszcze na bazarki z pamiątkami i sklepami.
Gdy byliśmy już na miejscu ja poszłam do stoiska z jakimiś drobnymi pamiątkami , chciałam kupić coś dla naszej paczki. Hazza gdzieś zniknął. Gdy kupiłam już drobiazgi , poszłam po kawę i czekałam na Hazzolda na ławce. Po 15 minutach przyszedł z jakąś reklamówką.
- Co to? -Zapytałam z ciekawości
- Zobaczysz w domu, to coś dla ciebie - oznajmił Styles całując mnie.
Cas tak szybko leciał że musieliśmy wracać. W południe po obiedzie Hazza wpadł na pomysł abyśmy poszli na sanki. Tak też zrobiliśmy , ubraliśmy się ciepło i zaczęliśmy zjeżdżać z bardzo stromej górki. W pewnej chwili gdy byliśmy w trakcie zjazdu , sanki się przekręciły w bok i razem wylądowaliśmy w wielkiej zaspie śniegu. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu. Było nam zimno i wróciliśmy się ogrzać do domu. Tam zmieniliśmy ubrania i pakowaliśmy swoje walizki . Po 2 godzinach zaczęliśmy się zbierać i wyjeżdżaliśmy z malowniczych gór..
                                                         *Z perspektywy Jennifer*
Po śniadaniu zaczęło się sprzątanie. Ja odkurzałam , Josh mył podłogi , natomiast Nathalie myła naczynia a Tommo zajmował się ścieraniem kurzy. Szybko uporaliśmy się z zadaniami. Pogoda dzisiaj w Londynie nie była zadowalająca. Było pochmurno i chłodno , a wakacje jeszcze trwały. Dzisiaj miałam wizytę u lekarza aby zdjąć gips. Po sprzątaniu poszłam się przebrać , umalować i uczesać. Po jakimś czasie ja i Devine byliśmy w drodze do szpitala.
 - Dzień dobry , ja na zdjęcie gipsu.-oznajmiłam
- Proszę , prosto i na lewo do gabinetu , zaraz przyjdzie lekarz - powiedziała recepcjonistka Razem weszliśmy do pomieszczenia i oczekiwaliśmy na lekarza. Zjawił się 5 minut później. Zdejmowanie tego cholerstwa nie trwało długo , upłynęło może 20 minut.
 - Ręka, wygląda dobrze, kości się zrosły . Na drugi raz proszę uważać - powiedział lekarz
Cała uradowana wyszłam z gabinetu. Czułam wolność. Aż chciało mi się iść na jakąś porządną imprezę.
 - Musimy to jakoś uczcić , wreszcie nie będę miał obitej twarzy w nocy. Bo jak spałaś to waliłaś mnie tym czymś po twarzy - powiedział Josh ze śmiechem
- Coś się zobaczy , teraz jedziemy do Tesco - dodałam. Zrobiliśmy spore zakupy. Całą atmosferę zakupów popsuły nam fanki , i pewna osoba. Spotkałam swojego przyjaciela , który 2 lata temu przeprowadził się z Polski do Londynu. Nie mięliśmy ze sobą kontaktu. A teraz spotkaliśmy się w supermarkecie. Wymieniłam się numerami z Nickiem i poszłam do Josha. Chłopak miał w oczach taką zazdrość że śmiałam się przez całą drogę do domu.
                                                        *Z perspektywy Sophie*
Gdy tylko wstaliśmy zaczęły się przygotowania do ślubu Grega. Nialler szukał swojego garnituru przez pół dnia. Wreszcie znalazł , był po prostu w szafie. Ale ten dekiel jest niewidomy i nie widział go. W Południe przyjechał Greg który był u fryzjera aby się ostrzyc. Do ślubu zostały 3 godziny. Pani Maura prasowała sobie sukienkę i garnitury chłopaków.
- Córciu , daj mi twoją sukienkę to ją uprasuję. -Powiedziała - Nie, na prawdę nie potrzeba , jest uprasowana- dodałam Niestety mama Nialla się uparła i musiałam jej dać moją suknie.
- Kto ci taką ładną sukienkę kupił? - Zapytała
- Nialler, śliczna jest , bardzo mi się podoba- odpowiedziałam.
- To widzę że Niall ma bardzo dobry gust. Moja druga synowa musi wyglądać pięknie - powiedziała pani Maura uśmiechając się.
Ja się zarumieniłam. Potem poszłam sobie uczesać włosy. Zrobiłam sobie fale prostownicą , później tylko delikatny makijaż i zostało ubranie się ale jeszcze był czas. Ojczym Nialla był już gotowy tak jak i jego mama. Nialler aktualnie brał prysznic. Weszłam do niego do łazienki, Irlandczyk wył pod prysznicem , śpiewając ''Moves Like Jagger''. Po parunastu minutach postawiłam mu włosy i delikatnie przypudrowałam go aby jakoś wyglądał. Została tylko godzina. Greg coraz bardziej się denerwował. Do domu zjechała się cała rodzina. Cały dom opanował wielki strach i chaos. Wszyscy byliśmy gotowi. Nialler wyglądał bosko w garniturze. Wszyscy zapakowali się do swoich samochodów i pojechaliśmy po pannę młodą...


niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 29

                                                        * Z perspektywy Nathalie*
W pewnym momencie deska wysunęła mi się spod rąk i... zaczęłam się topić! 
Na ratunek rzucił mi się jakiś chłopak. Szybko wyciągnął mnie z wody i położył na leżaku.
- Nic Ci nie jest piękna ? - zapytał chłopak
- Nie , w porządku , dziękuje że mnie uratowałeś. Wiesz nie umiem pływać.- odpowiedziałam
Chwile potem przyszedł Tomlinson. 
- Nathalie ! Kim jest ten chłopak?- zaczął wykrzykiwać
- On uratował mi życie , topiłam się ! Zostawiłeś mnie ! - warknęłam
- Dobra gościu ty już sobie idź, już swoje zrobiłeś - powiedział Lou ze złą miną.
Nie miałam ochoty na pływanie , oboje wróciliśmy chwile potem do szatni. 
Po 15 minutach byliśmy gotowi. Lou postanowił zabrać mnie na kolacje w ramach przeprosin. 
Gdy byliśmy już w restauracji , złożyliśmy zamówienia . 
- Ja na chwilkę wyjdę , muszę coś załatwić . Zaraz wracam. - powiedział Lou całując mnie w policzek.
- Dobrze , poczekam - dodałam
Minęło już pół godziny a Louisa nie było. Zamówione jedzenia stało już na stole. Zaczęłam się trochę denerwować . Najpierw basen a teraz restauracja. Postanowiłam że wrócę do domu. Powoli zakładałam już kurtkę aż w pewnej chwili do pomieszczenia wbiegł Tommo.
-Przepraszam Cię że tak długo czekałaś. Przepraszam Cie za wszystko ! Proszę , to ode mnie- powiedział Lou , dając mi do ręki pudełeczko.
W środku była śliczna srebrna bransoletka z 2 brylancikami. Była przepiękna , pocałowałam Lou i zaczęliśmy konsumować zimne już dania.
                                                        * Z perspektywy Sophie*
Ja i Nialler siedzieliśmy już na pokładzie samolotu. Podróż do Irlandii miała trwać do 2 godzin. Ja siedziałam sobie na twitterze i pisałam z ludźmi a Horan oglądał film i zajadał się orzeszkami i innymi smakołykami z bufetu. Po 2 godzinach wylądowaliśmy, zabraliśmy bagaże i jechaliśmy do rodzinnego domu Niallera. 
- Niall , trochę się boję. Wiesz jeszcze nigdy twoi rodzice mnie nie widzieli itd. A jak im sie nie spodobam ? - zapytałam
- To będzie ich problem . Ja Cię kocham i tak ma być. Oni nie decydują za mnie z kim mam być no nie ? - powiedział Nialler uśmiechając się.
Po kilkunastu minutach wjeżdżaliśmy na podwórko do domu Horanów.
Byłam trochę zestresowana ale dałam radę. Niall otworzył drzwi wejściowe. W kuchni przygotowywała coś mama , pani Maura. Wstydziłam się trochę. Stałam obok Nialla i trzymaliśmy się za ręce. 
- Mamo , to jest moja dziewczyna Sophie- powiedział irlandczyk
- Jak dobrze że wreszcie Cię poznałam ! - krzyknęła kobieta przytulając mnie. 
- Przygotowywuje kolację. Jak będzie gotowa to was zawołam. - dodała 
Niall zabrał mnie do swojego pokoju. Nie był to jakiś ogromny pokój , ale było przytulnie. Jedyny problem był w tym że było łóżko jednoosobowe. A my przecież śpimy razem. Rozpakowywaliśmy walizki. 
Po jakimś czasie zeszliśmy na kolacje. 
- Dzieci , jutro jest ślub Grega. Sophie masz kreacje ? - zapytała Maura
- Ależ oczywiście ! - dodałam
Nialler nic nie mówił tylko zajadał się kolacją mamy , typowym irlandzkim daniem. Było tak wiele jedzenia na talerzu że zjadłam tylko połowę. Potem pozmywałam naczynia, natomiast Maura i Niall siedzieli w salonie.
- Synku , czy wy już cos ten tego...no wiesz-zapytala Maura
- Mamoo! proszę cię! - warknął Horan po czym rozmowa się zakończyła. Było już późno. Wzięliśmy prysznic i poszliśmy spać. 
                                                          * Z perspektywy Jennifer*
Josh wieczorem wrócił do domu. Ja leżałam na kanapie i zamulałam. Chłopak targał ze sobą sporo reklamówek. 
- Hej kochanie , zrobiłem zakupy. - powiedział Josh 
- Co kupiłeś ?! - zapytałam
Szybko zerwałam się z kanapy i pobiegłam po żelki i chrupki. Zauważyłam tez że kupił nową grę na PSP, okazało się że Josh kupił wonderbook księgę czarów.Wieczorkiem oboje graliśmy i wcinaliśmy smakołyki.
Po 2 godzinach gry, poszłam się wykąpać. Josh zrobił dla mnie gorącą kąpiel w płatkach róż i w aromatyzujących płynach. Oczywiście dołączył do mnie . W wannie Josh masował mi stopy, masował plecy i  dotykał całego ciała. Atmosfera w domu była coraz gorętsza. Jak na razie w domu byliśmy tylko my. Wypuściliśmy wodę z wanny i zaczęliśmy naszą zabawę. Josh szybko we mnie wszedł i 15 minut póxniej musieliśmy kończyć bo do domu wróciła Nathalie i Lou. 
- Josh , szybko bo oni wrócili ! -powiedziałam
- No dobrze ,  juz tu ogarniam. - powiedział Josh śmiejąc się. 
Parę minut później zeszliśmy na dół..
- Cześć gołąbeczki - krzyknęłam 
Nasze gołąbki się z nami przywitały i poszły zrobić kolację. Natomiast my uwaliliśmy się na kanapie i biliśmy się poduszkami . Potem tylko zjedliśmy wspólną kolację i każdy z nas rozszedł się do pokoi ..
                                                          * Z perspektywy Mary*
Gdy już się wybawiliśmy z Harrym , mieliśmy wracać do domku. W połowie drogi pękła nam opona od samochodu. Jak to na Hazze przystało , nie miał zapasowej opony. Mieliśmy mały problem bo byliśmy na jakimś odludziu bez zasięgu w telefonach. Najpierw siedzieliśmy w samochodzie bo na dworze były temperatury ujemne. Później przenieśliśmy się na tylne siedzenia. Oboje usnęliśmy.
Parę godzin potem obudziło nas jakieś światło.
Nasz samochód znalazła pomoc drogowa. Najpierw zmienili opony a potem obejrzeli dokładnie samochód.
Po jakimś czasie ruszyliśmy w drogę. Niestety znowu mieliśmy mały problem... brakło nam paliwa. Przez to że ogrzewaliśmy samochód. Teraz byliśmy w jakimś normalnym miejscu. Znowu zadzwonilismy do pomocy drogowej i później już najnormalniej wróciliśmy do naszego małego domku.
- Styles , wiesz że ja cie kiedyś zabije! jest 2 w nocy!- krzyknęłam
- Przepraszam , to po części moja wina. Twoja trochę też- dodał
- No wiesz co?! za kare nie kapiesz się dzisiaj ze mną ! I bez dyskusji! - warknęłam
Półgodziny później Harry przygotował na kolacje parówki i kiełbaski na gorąco. Po zjedzeniu dość później kolacji. Leżeliśmy pod kołdrą i oglądaliśmy x factora. 
- Union J powinnien wygrać ! - powiedziałam
- Niee !! Discrit 3 ! - dodał Hazzold
Czekaliśmy na ogłoszenie wyników bo dzisiaj był finał edycji. 
Wierzyłam że wygra Union J. 
-XV edycje X Factora wygrywa...... DISCRIT 3 !! - powiedział prowadzący
- Taaaaaaaaaaaaaak ! wygrałem!- krzyczał Harry
- Śpisz na podłodze! - dodałam
- Nieeeeeeeeeeeee- wrzasnął zapłakany Harry..