niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 28

                                                         *Z perspektywy Mary*
Na dworze robiło się już ciemno . Jechałam z Harrym w jakieś tajemnicze miejsce. Byłam trochę przestraszona a zarazem zaciekawiona dokąd mój chłopak mnie zabierze. Jechaliśmy już trochę czasu . Hazzold nie chciał mi powiedzieć dokąd mnie zabiera. Wjechaliśmy w jakieś lasy , potem jechaliśmy obok gór, następnie przez wzgórza. Gdy dojechaliśmy na miejsce Harry wyłączył światło w samochodzie żebym nic nie widziała. Zasłonił mi oczy czarną opaską i powoli prowadził w jakieś miejsce. Coraz bardziej się bałam , on był strasznie tajemniczy.
- Za chwilę rozwiążę Ci opaskę- powiedział całując mnie po szyi.
Po pocałunku przez moje ciało przeszły dreszcze. Chwilę potem chłopak rozwiązywał już opaskę.
- Puszczam- powiedział po czym odsłonił mi oczy
Gdy zobaczyłam to miejsce , kompletnie się wzruszyłam . Byliśmy w jakiejś jaskini , całe to pomieszczenie było świetnie oświetlone, pełne kwiatów. Na środku jaskini było jeziorko z bajeczną wodą która wrzała. Obok jeziorka stał rozłożony koc a na nim m.in. wino oraz jedzenie.
- Zrobiłeś to wszystko dla mnie ?- zapytałam ze wzruszeniem
- Tak kochanie , dla ciebie . Chciałem Ci pokazać jak bardzo Cię kocham . Jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział Harry po czym pocałowałam go w usta.
Chwile potem siedzieliśmy na kocu , oboje karmiliśmy się różnymi smakołykami i popijaliśmy wino .
- Wejdźmy do jeziorka- zaproponował Hazza
- Ale ja nie mam kostiumu! - powiedziałam
Po jakimś czasie pływałam w jeziorku w samej bieliźnie, podobnie jak Hazzold. Woda wrzała , niczym jacuzzi. To była najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek ktoś dla mnie zrobił.
- Chodź , muszę ci to wynagrodzić - powiedziałam ciągnąc Harrego do siebie....
                                                         * Z perspektywy Sophie*
Ja i Horan pakowaliśmy bo za godzinę mieliśmy samolot do Irlandii. Na dole była zmarnowana Jennifer która spała. Nialler kończył pakowanie się i szukał czegoś w pokoju. Ja w tym momencie wkładałam swoje kosmetyki do kosmetyczki.
- Czego szukasz Niall? - zapytałam
- Eee , nie ważne -odpowiedział Irlandczyk
- No powiedz może wiem gdzie to jest ! - warknęłam
- Tak , ty na pewno będziesz wiedzieć gdzie są moje gumki ! - krzyknął
Po chwili ryknęłam śmiechem , później poszłam spakować kosmetyczkę.
- A przepraszam , po co Ci gumki ?!- zapytałam
- No wiesz.. noo .. - mruknął Nialler i spojrzał na mnie złowieszczo
- Chyba sobie urządzasz kpiny jeśli , nie nawet się do mnie nie zbliżaj! Z resztą gdzie i kiedy , będziemy u ciebie w domu . - powiedziałam
- Cicho bądź mam plan - dodał chłopak po czym na jego ustach pojawił się tajemniczy uśmieszek.
 * 30 minut później*
Oboje byliśmy gotowi do wyjazdu . Schodziliśmy już na dół bo taksówka na nas już czekała.
W pewnej chwili przypomniałam sobie o mojej kreacji na ślub !
Spakowałam szybko swoją kolekcję , pożegnałam się z Jennifer . Później tylko położyłam kartke pożegnalną dla reszty i pobiegłam do Horana.
                                                       * Z perspektywy Nathalie*
Wszyscy wchodziliśmy do hali basenowej . Potem wykupiliśmy bilety i poszliśmy w kierunku szatni.
Przyjechała do nas na basen też Perrie z Zaynem . Chodziło mi o to żebym nie była sama z tą bandą zboczeńców. Ja i Pezz poszłyśmy do swojej szatni.
-Nie no to są kpiny ! Dostałam szatnie numer 69 ! Czy oni robią to specjalnie?- krzyknęłam na całą szatnie a Perrie mało się nie udławiła ze śmiechu . Po 15 minutach byłyśmy gotowe. Chłopcy czekali już na nas przy basenie . Gdy tylko nas zobaczyli mało nie wyszły im gały. Czułam się niekomfortowo stojąc przed chłopakami w tak skąpym stroju. Ja i Perrie chwile potem weszłyśmy do basenu . Byłam otoczona przez Tomlinsona.. Nie umiałam pływać więc Tommo chciał mnie jak najszybciej nauczyć.
- Odpychaj się i machaj rękami ! - krzyczał Lou
- To trudne ! Nie wychodzi mi ! - powiedziałam smutna.
Podczas gdy ja uczyłam się pływać z deską Tommo poszedł do toalety. Zostałam sama , wszyscy odpłynęli gdzieś dalej.
Robiłam to co pokazywał mi Louis. W pewnym momencie deska wysunęła mi się z pod rąk i  ...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz