* Z perspektywy Nathalie *
Cały dzień spędziłam na usługiwaniu Tomlinsonowi . Teraz Lou zażyczył sobie abym uprała jego skarpety. Aktualnie szłam z koszem brudnych i śmierdzących skarpet do łazienki . Męczyłam się z praniem ich , smród roznosił się w całej łazience. Nagle zadzwonił telefon , szybko odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Hej Nathalie ! Dawno nie rozmawialiśmy. - powiedział znajomy głos.
- Z kim rozmawiam ? - zapytałam
- To ja , Chris. Byliśmy razem na kolacji pamiętasz? - zapytał
- Ah , tak pamiętam - dodałam , w myślach byłam już trochę zniesmaczona .
- Spotkajmy się dzisiaj , proszę - zaproponował .
- No dobrze , o 19 przy parku. - powiedziałam rozłączając się.
Szybko uprałam te skarpety i poszłam się ogarnąć , przez tą wizytę u lekarza z Louisem straciłam trochę czasu . Poszłam się lekko umalować, musiałam jakoś wyglądać potem rozpuściłam włosy i ubrałam się w to.
Następnie zeszłam na dół.
- Lou , kochanie wychodzę na zakupy. Będę za niedługo . - powiedziałam całując go w usta.
- Teraz na zakupy? - zapytał ze zdziwieniem.
Jednak ja nic nie odpowiedziałam .
Na dworze było już ciemno . Szłam spacerkiem, park był za zakrętem . Chris już tam był . Bacznie obserwował moje ruchy.
- Cześć Chris - powiedziałam
- No cześć , ładnie wyglądasz.
- Słuchaj robi się zimno jedźmy do mnie. -za proponował Chris.
Nie za bardzo podobał mi się ten pomysł ale zgodziłam się. Gdy tylko przyjechaliśmy do jego domu , zaczęliśmy oglądać jakiś film . Był nawet ciekawy . Zastanawiałam się jak później wrócę do domu. Czas dość szybko mijał , potem Chris zrobił drinki . Wypiłam jednego i to było na tyle . On jednak jeszcze pił , potem nie był już tak miły. Zaczął się do mnie dobierać.
- Chris zostaw mnie ! Ja mam chłopaka ! - krzyknęłam
On nie zwracał na to uwagi , zaczął zdejmować moją bluzkę. Nie chciałam aby coś się stało więc zaczęłam się bronić tak jak uczyła mnie kiedyś Sophie. To podziałało , jeden cios i Chris leżał na dywanie zwijać się z bólu. Szybko wybiegłam z jego domu i chciałam się dostać do swojego . Byłam przerażona...
* Z perspektywy Mary*
Ja ,Harold i Tommo siedzieliśmy w salonie . Zaczynaliśmy się trochę martwić gdzie jest Jen i Josh oraz Sophie i Nialler. Nie widzieliśmy ich od rana , odkąd wróciliśmy z imprezy . Nagle do domu weszła pierwsza dwójka. Jennifer była wkurzona , nawet bardzo.
- Siema , gdzie byliście ? Jennifer dlaczego jesteś zła ? - zapytał Harry
- Pewnie Josh jej nie dopieścił - dodałam
Wszyscy ryknęliśmy śmiechem .
- Tak na prawdę to byliśmy na komisariacie, przez tego idiotę - powiedziała Jennifer wskazując na śmiejącego się Josha
- Okazało się że jakiś posmak alkoholu został w mojej krwi. - dodał Josh.
- a potem zgarnęła nas policja i proszę siedzieliśmy tam przez cały dzień . Idę się przebrać. - powiedziała Jennifer
Miałam chwilkę przerwy od rozpieszczenia Hazzy , potem jednak znowu się zaczęło.
- Maaary , bo wiesz ja tam w łazience, mam trochę brudnych bokserek . Idź je uprać . - warknął
- Chyba sobie żartujesz ?! Mam prać twoje zgrzybiałe gacie ! - krzyknęłam
- Pamiętasz , 3 dni . Bardzo mi przykro a teraz idź do łazienki . - dodał .
Spojrzałam na niego ze złością i ruszyłam prać .
Wieczór spędziłam przy jakże pięknie pachnących bokserkach Harrego . W pewnej chwili odezwał się Lou.
- Mary , jakbyś chciała to obok są też moje - powiedział Lou szczerząc się .
Nie no tego jeszcze nie było ! To był najgorszy dzień. Potem uwaliłam się na kanapę, wzięłam puszkę zimnego piwka i oglądałam Masterchefa. Cały czas zastanawiało nas to gdzie jest Horan i Sophie. To robiło się coraz bardziej podejrzane.
Leżałam na brzuchu aż nagle Hazzold zaczął mi szeptać do ucha:
- A jutro testujemy tą książkę co wypożyczyłem . - powiedział przygryzając wargę...
* Z perspektywy Sophie *
Był już wieczór , do domu zostało jeszcze kawałek drogi. Cały czas rozmyślałam , po tym co zrobiłam moje życie straciło sens. Nie wyobrażałam sobie życia bez Nialla. Płakałam , cały czas płakałam , nie mogłam przestać. Potem zaczął padać deszcz. Cała przemoczona nadal wracałam do domu. Z resztą nie miałam do kogo wracać. Lampy na ulicach były wyłączone , samochody pędziły jak szalone. Czułam się jakbym była w transie , jakby był to sen. Nagle to wszystko się skończyło. Było ciemno , w mojej głowie odbijały się słowa ludzi . Krzyk, odgłosy aut , wewnątrz czułam ból . W głowie miałam sytuacje z samolotu , piski oraz wielki huk . Nie wiedziałam gdzie jestem . Nie kontaktowałam z nikim .
Nagle ocknęłam się , było przy mnie dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna. Kobieta dotykała mojego zimnego policzka a mężczyzna dzwonił gdzieś. Nie wiedziałam co się dzieje. Potem moje powieki opadły a kobieta zaczęła krzyczeć, po jakimś czasie słyszałam sygnał karetki ...
Nie mogłam się poruszać , nie mogłam drgnąć nawet palcem . Byłam w karetce , nic nie mówiłam.
- Proszę pani ? słyszy nas pani ? - zapytała osoba.
Nic nie odpowiedziałam , nie mogłam . Czułam się tak jakby odebrało mi mowę.
- Ona jest w szoku, musimy jechać szybciej do szpitala- dodała osoba.
Po jakimś czasie znowu moje oczy się zamknęły. W mojej głowie ponownie było słychać szmery i odgłosy noszy. Potem szpital a dalej pustka...
* Z perspektywy Jennifer*
Zbijałam bąki na kanapie , Josha naszło na granie w lotki. Harry do niego dołączył . Lou nie mógł bo leżał na kanapie jak kłoda.
Powoli usypiałam , nagle rozległ się krzyk . Ocknęłam się szybko . Był to Josh . Strzelił sobie lotką w oko. Krew zaczęła płynąć strumieniami . Nie wiedziałam co robić , wszyscy biegaliśmy po domu w tę i z powrotem . Tylko Tommo nie mógł . On nadal leżał jak kłoda.
Szybko wsadziłam Josha do auta i pojechałam wraz z Mary i Harrym do szpitala.
Gdy tylko dojechaliśmy poszliśmy na recepcję tam zostaliśmy pokierowani do gabinetu numer 69.
Josh zwijał się z bólu i jednocześnie śmiał z numeru gabinetu.
- Josh idioto ! Przestań - krzyknęłam
Potem przyszedł lekarz. Zalecił stosy badań. Jak nie Tomlinson to Josh pomyślałam. Wszyscy kierowaliśmy się na inne piętro szpitala . Nagle zobaczyliśmy stosy lekarzy i dziewczynę na noszach .
To była Sophie ! Była nie przytomna i zakrwawiona !
Byliśmy w szoku, Harry szybko odwiózł Josha na badania a my pobiegliśmy do Sophie.
- Dzień dobry panie doktorze , to nasza przyjaciółka co się stało ? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Wasza przyjaciółka miała poważny wypadek , przepraszam kierujemy się na blok operacyjny , proszę poczekać musimy porozmawiać.
Czekałyśmy pod blokiem operacyjnym, Harry dołączył do nas po jakimś czasie .
Mary poszła się dowiedzieć czy Niall też miał wypadek , jednak jego na terenie szpitala nie było...
Super rozdział czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział już dzisiaj :) tylko wiesz , zapomniałam zareklamować tego :p
OdpowiedzUsuń